Końcem września wybrałem się do odległej o 179 km od mojego miejsca zamieszkania Chabówki. Dla wyjaśnienie Chabówka to miejscowość nieopodal Rabki Zdroju w południowej części Polski. Właśnie przez tą miejscowość biegnie droga szybkiego ruchu posiadająca liczne serpentyny. Wydawać by się mogło, że jak są tym liczne zakręty jazda po drodze jest dość niebezpieczna, a wiec i należy szczególnie przestrzegać przepisów ruchu drogowego i jeździć nadzwyczaj ostrożnie.
Niestety są ludzie czytaj (motocykliści), którzy uważają jednak inaczej. Każdy zakręt służy do zabawy, nauki szybkiego pokonywania zakrętów. Można powiedzieć, że stworzyli sobie taki nielegalny tor. Nie jest to ani bezpieczne dla nich ani innych użytkowników drogi.
Tak poruszający się motocykliści są nie tylko dla siebie niebezpieczni, ale też i dla innych użytkowników drogi. Przecież podczas zderzenia bocznego z samochodem pasażerowie siedzący z tej strony, co nastąpiło uderzenie mają nikłe szanse na przeżycie.
Jak zwykle najważniejszą kwestię pełni człowiek a właściwie jego brak wiedzy czy umiejętności. Większość motocyklistów jak sami mówią uczy 'sportowej' jazdy na winklach 'publicznego toru'. Droga to nie miejsce na taką naukę, a szczególnie taka, którą pasy ruchu są oddzielone "szatkującymi barierkami".
Nauka jak można na pozór stwierdzić jest dość tania żadnych bada lekarskich czy opłat jak na prawdziwym torze. Jednak niekiedy motocykliści płacą za to najwyższą cenę.
Ja wiem, że większość z nich chce jeździć po zakrętach jak zawodnicy z MotoGP jednak trzeba wziąć pod uwagę ze oni trenują od dziecka. Uczą ich różnorakich technik, nawet jak się wywrócić aby odnieść jak najmniejsze obrażenia. Trening ma miejsce na zamkniętym, obiekcie bez jakiś niebezpiecznych barier, krawężników czy samochodów. Można powiedzieć, że czują motocykl i wraz z zaawansowaną elektroniką są w stanie w miarę bezpiecznie jeździć z zawrotnymi prędkościami.
Z tego, co zauważyłem to na patelni są motocykle głownie starsze około 2004 roku. Prawie wszystkie nie mają ABS, a o kontroli trakcji nie wspomnę. Ja rozumiem, że każdy chciał by się uczyć i rozwijać ale nie za taką cenę. Nawet najmniejszy uślizg tylnego koła powoduje panikę i pewną wywrotkę. Wywrotka jest bardzo niebezpieczna bo nie ma nigdzie pułapki piaskowej lecz metalowa barierka.
Motocyklista jest zdany na siebie i nie ma co słuchać opowieści że ja panuje nad bestią mającą 150km i więcej. Nawet najlepsi zawodnicy bez zaawansowanej elektroniki mają problem opanować taką bestie.
Pomimo że stałem w sporej odległości (na wysokości Kościoła w Obidowej) nie czułem się bezpiecznie. Motocykl po utracie kontroli to jak błądzący pocisk nie wiadomo w kogo uderzy, skutki uderzenia mogą być tragiczne.
Fotografując pędzące motocykle w pewnym momencie miałem wrażenie, że to może nie jest Polska, a wyspa MAN i wyścig Tourist Trophy (Isle of Man TT).
Uliczny wyścig z tą różnicą że nikt tam nie przeciska się pomiędzy samochodami no i wyścig jest w pełni legalny.
Nie ma ludzi świętych, ważny jest we wszystkim umiar.
TOP 4:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz